środa, 27 listopada 2013

Rozdział III.

Sprawdźmy co się dzieje w szatni naszych Złotopolskich.

- DEEEEBILEEEEE!!!! Gdzie są moje rękawki?!?!!?- zapytał ten, który je nosi. Może zapomniał ich spakować po tym naszym weselu? 
- Paput.... Weź mnie nie załamuj, dobra? Na rękach je masz- powiedział Igła i przybił sobie facepalma.
- Dziękuuuuuuje!
- Michał, ty się dobrze czujesz? Może coś nie ten teges po weselu? 
- Czuję się znakomicie, jestem gotowy na mecz!

...

Na hali jesteśmy z Dagą już godzinę przed meczem, żeby "pogadać" jeszcze z naszymi mężami i trochę ich zmotywować, bo wszyscy dobrze wiedzą z jakim trudnym przeciwnikiem dziś gramy. Pokazujemy ochroniarzom nasze wejściówki i kierujemy się w stronę szatni, z której jak zwykle dochodzą do nas bliżej niezidentyfikowane odgłosy. Można było się tego spodziewać- pomyślałam.
- Wchodzimy na trzy- powiedziała Winiarska, na co tylko kiwnęłam głową w znaku zrozumienia.
- Jeden.... Dwa... Trzy... Czeeee... Oh my God! I'm sooo sorry! Hi Lipe!- krzyknęłam, po czym zamknęłam drzwi do szatni Kanarków.- Ale wtopa. 
- Hahaha, rzeczywiście, ale skąd mogłaś wiedzieć skoro jest tu napisane "Poland". 
- Chamstwo, normalnie chamstwo.
- Co za chamstwo?- pyta przechadzający się po korytarzu, nie wiem po kiego kija, Piter.
- Pituś, powiedz ty mi, dziecko drogie, dlaczego w szatni z podpisem "Poland" na drzwiach ulokowali się Brazylijczycy, hmmm?
- Aaaaa to! No my też nie byliśmy zadowoleni. Wchodzimy, a tu taki półnagi Vissotto. Wyobrażasz sobie nasze miny w tym momencie?
- Tak. Trochę zagubione i mówiące "Co wy kurwa robicie w naszej szatni zasrańcy!" 
- No lepiej tego ująć nie mogłaś- zaśmiał się siatkarz.- A teraz chodźcie, zaprowadzę was do szatni Brazylijców.

Półnagi Bartman, Rucek, który z podniecenia nie potrafi usiedzieć minuty na tej swojej dupie, wyjący śpiewający "Impossible" Winiarski, Igła kręcący wszystko i wszystkich, a pośród nich Anastasi, który nic sobie z tego nie robi. Przyzwyczaił się już do tego, że Polska kadra nie należy do tych normalnych. 
Kiedy drzwi się otwierają i wszyscy zobaczyli kogo przyprowadził Piotrek, zrobiło się cicho, ale tylko na momencik, bo potem rozemocjonowani dwumetrowcy rzucili się na dwie, biedne kobiety.
- Michał, zaraz mnie udusisz i będzie po twojej pięknej żonie- oznajmiłam Kubiakowi.
- Hahaha, jakiej tam pięknej- zaczął się ze mną przekomarzać.- Nie pasujesz do kogoś takiego jak ja brzydulo.
- Brzydulo? A co ja mam powiedzieć o tobie chłopie? Nie dość, że brzydki, to do tego niski- odgryzłam się.
- Też cię kocham- powiedział i delikatnie mnie pocałował. To samo obok robili Michał (XD) z Dagmarą.
- Dziewczyny, gdzie macie Oliwiera?- zapytał lekko przestraszony Winiar.
- Bawi się piłką na boisku i na ciebie czeka, także lepiej już tam do niego leć. 
- W sumie to wszyscy będziemy się zbierać na rozgrzewkę, bo zostało jakieś pół godziny.


Hala wypełniona po same brzegi, odśpiewany Mazurek Dąbrowskiego i pierwszy gwizdek. Gra w ogóle nam nie idzie. Na pierwszej przerwie technicznej, Brazylia prowadzi. Andrea jeszcze jest spokojny. Jeszcze. Pierwszą partię przegrywamy do 22. Druga także stracona, tym razem do 20. Teraz Andrea wydziera się na nich, lecą przekleństwa, to po włosku, to po angielsku. Ale naszych trochę to zmotywowało, bo trzeciego seta już wygraliśmy! "Jeszcze jest nadzieja!"- myślę. Niestety entuzjazm kibiców szybko wygasł, albowiem w czwartej partii usłyszeliśmy ostatni gwizdek sędziego, mówiący o wygranej naszego przeciwnika. 
Podanie sobie rąk pod siatką, jakieś smutne wywiady, w których wywodzą o tym co zrobili źle, co mogliby poprawić. I koniec. 

- Michał... MICHAŁ!- odwraca się i teraz patrzę w jego smutne oczy.- Kochanie, to był wasz pierwszy, ważny mecz w tym sezonie, nie ma co się...- nie dane było mi dokończyć, bo Misiu wpił się w moje usta.- A to za co?
- Za to, że jesteś i próbujesz mnie pocieszyć.
- Tylko?- pytam z zadziornym uśmieszkiem.
- Noooo i żebyś zamknęła tą swoją jadaczkę- powiedział, a ja się zaśmiałam. HUMOR OD RAZU LEPSZY!!! 

                           ~*~

No to tak. Pewną część tego rozdziału pisałam z termometrem pod pachą, także jeśli gdzieś na początku znajdą się błędy to z góry przepraszam. 
Zakończył się Puchar Wielkich Mistrzów, który nota bene czwarty raz wygrała Brazylia i tym samym zakończył się sezon reprezentacyjny ;______; 

Czy tylko ja zakochałam się w śmiechu Zaytseva? *_______*
Pozdrawiam ;*

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział II.

- "(...) So put on your best boys, and I'll wear my pearls..."- skończyłam śpiewać i zobaczyłam łzy w oczach praktycznie wszystkich zgromadzonych.- Ejjjj ludzie nie płaczcie, bo ja też zaraz zacznę.
- No przepraszam, ale ty wybrałaś sobie taką piosenkę- powiedziała z wyrzutem Dagmara. 
- To zaśpiewaj coś przy czym się dobrze zabawimy, hmm?
- Dawaj ten zasrany mikrofon- wyrwała mi go.- Wiedziałam, że mnie do tego zmusi, no kurna wiedziałam!- rzuciła jeszcze pod nosem, ale tak abym usłyszała.
- Też Cię kocham Daguś!
Weszła na scenę, podeszła do DJa Gumy i szepnęła mu coś na ucho, a on uśmiechnął się szyderczo. Zaczął szukać piosenki o którą poprosiła Daga, bo "zatopił" się w tym czym wybiera się piosenki, a już po chwili z głośników popłynęła melodia tak dobrze nam znanej piosenki. Wszyscy ruszyli na parkiet, włącznie ze mną. 
- Może być?- zapytała po występie.
- Zajebiście było- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, bo wszyscy bawili się świetnie.- A teraz na scenę zapraszamy Pana Winiarskiego! 
-Guma, wiesz co włączyć, prawda?- Paweł kiwnął głową, wszyscy inni się zaśmiali, a Michał popatrzył na nas z miną "Are you fucking kidding me?" Zagumny puścił to i Winiar zaczął swoje wokalne popisy..
Po skończonym, jakże udanym występie na scenę wszedł Igła, a potem pewnie inni, bo dalszej części nie widziałam.

- Może pojedziemy do domu, co ty na to?- zapytał mój mąż.
- Jak na lato- szepnęłam mu na ucho i pociągnęłam do wyjścia. Tam czekało na nas auto. Otworzyłam usta, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Misiek mnie pocałował. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do mojego miejsca zamieszkania.
Kiedy tylko zamknęłam drzwi Kubi zaczął mnie namiętnie całować. Owinęłam nogi wokół jego bioder i wolnym krokiem, po schodach szliśmy do mojej sypialni. W pokoju Michał ściągnął ze mnie suknię, a ja powolutku, troszkę go denerwując, jego garnitur. A tego co robiliśmy tej nocy, możecie się domyślić. 

Obudziłam się w miarę wypoczęta, obok faceta, którego kocham nad życie.  Nie chcąc go budzić, wyplątałam się z jego uścisku, ubrałam świeżą bieliznę, na to zarzuciłam szlafrok i zeszłam do kuchni, w której siedziała moja rodzicielka. Podeszłam do niej i cmoknęłam w policzek. 
- Cześć córcia, jak się spało?- zapytała, a ja się zaśmiałam.
- Wyśmienicie mamusiu!
- Czyli będę mogła się wnuków spodziewać?- po zadaniu przez nią tego pytania, przez przypadek wylałam na podłogę herbatę. Zajęłam się sprzątaniem, a mama dalej czekała na odpowiedź.
- Nie wiem mamo- spojrzałam na nią.- Się okaże- powiedziałam, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem. 
- A co tu tak wesoło?- ohoho teraz tata będzie się pytał jak mi noc minęła.- Córcia jak się...
- Zapytaj mamy.- ryknęłam, cmoknęłam go w policzek i ze śniadaniem dla mnie, Michała i naszych gości.
- Misiek, wstawaj kochanie! Mam śniadanie....
- Śniadanie?- wiedziałam, że zadziała.- Ale czy my nie mamy...
- Nie, bo będzie wywiad. Pójdę obudzić Michała z Dagą i zaraz wracam.
Nasi przyjaciele "mieszkali" sobie w pokoju obok i smacznie spali. 
Ale już nie długo. 
Bo do królestwa mojej siostry wkraczam ja. 
Ze szklanką wody. 
Będą źli. 
Ale wybaczą mi za to, że im śniadanie do łóżka przynoszę.
Wylałam na nich tą wodę.
Obudzili się ze skutkiem natychmiastowym.
- Co ty do cholery jasnej robisz?! 
- Budzę was- wyszczerzyłam się.- Przyniosłam wam śniadanie, leży na komodzie. Smacznego.

Kilka godzin później

- Nie rycz głupolu! Jadę teraz do Spały, ale zobaczymy się już za parę dni w Warszawie na meczu. A potem w Łodzi itd.- powiedział Dziku, a ja się zaśmiałam. Potrafił poprawić człowiekowi humor. Pocałowałam go na pożegnanie i poszłam jeszcze przytulić Winiara. Z Dagą jadę do niej, do Bełchatowa, bo stamtąd bliżej do Wa-wy, także żegnam też rodziców i wsiadam do samochodu.
- Paaaaaaa kochanie... Do piątku!- krzyknęłam przez okno, a mój Michał tylko pomachał, co miało znaczyć, że usłyszał i zrozumiał.

                           ~*~
Ten rozdział do najdłuższych nie należy i reszta także należeć nie będzie. 
Z tego miejsca pozdrawiam Karolinę i Julkę, które nie mogły się doczekać tego oto postu ;D