sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział IV.

Po przegranym meczu każdy ze Złotopolskich ma zły humor, nic nowego, ale mój mąż to miał chyba najgorszy z nich wszystkich i musiał na kimś wyładować emocje...
- Michał, przestań się nad sobą użalać i uśmiechnij się. Jedziecie teraz do Spały trenować, aby wygrać mecze z Francuzami.
- Ty chyba niczego nie rozumiesz. Przegraliśmy oba mecze z Brazylią. Jak mam się uśmiechać?! Musisz przyznać, że jesteśmy bez formy. Anastasi wystawił Pawła zamiast Igły, i co? Gówno! Widać też, że brakuje Gumy. Łukasz nie daje sobie rady.
- Wiesz co? Idź ty kurwa do jakiegoś psychologa, bo niedługo nikt nie będzie chciał z tobą rozmawiać, jak się bedziesz tak zachowywać! Ze mną na czele. To jest początek sezonu i nic nie poradzisz na to, że na razie wam nie idzie. Są w reprezentacji nowe twarze i tzw. weterani muszą się z nimi jeszcze zgrać, bo najwyraźniej treningi w lesie nic wam nie dały. Następne mecze na 100% wygracie- powiedziałam z uśmiechem na ustach, ale po tym co usłyszałam w odpowiedzi, szybko zszedł mi z twarzy.
- Dobra, skończ te wywody. Zobaczymy się na zewnątrz. 
- Wal się. Nie będę na ciebie czekać idioto- krzyknęłam i wybiegłam z Atlas Areny.
 Po chwili byłam już przed halą, gdzie siedziały moje przyjaciółki. Usiadłam obok Dagmary i położyłam głowę na jej ramieniu. 
- A tobie co maleńka?
- Możemy już jechać do domu?
- Co się stało? 
- Nic.
- Iwona! Chodź no tu- krzyknęła Winiarska.
- Hmmm?
- On coś zrobił, ale nie wiem co i pewnie szybko się nie dowiem. Spróbuj to z niej wyciągnąć....
- Andzia, co jest? 
- Wiecie co? Jestem z nim dwa lata do cholery, jesteśmy małżeństwem, ale on i tak musiał się na kimś wyżyć po meczu i tym kimś znowu byłam ja. Ma żal o to, ze przegrali, próbowałam mu wytłumaczyć co nie co, ale z nim się nie da. Jak tak dalej pójdzie, to ja tego psychicznie nie wytrzymam. A jesteśmy dopiero tydzień po ślubie! Teraz wszystko wiecie, to co? Możemy jechać do domu?- zwróciłam się do Dagi.
- Pewnie. Oliwier! Wsiadaj do samochodu, wracamy do Bełchatowa.
- Czeee...
- Nie czemu tylko dlaczego, to po pierwsze haha, a po drugie ciocia się trochę źle czuje. 
- No dobrze.
- Idź się jeszcze pożegnać z ciocią Iwonką i Sebastianem. A ty- wskazała palcem na mnie.- Do auta, migiem! Ja pójdę jeszcze coś szybko załatwić.

*Perspektywa Dagmary*

Boże Drogi, ja wiedziałam, że oni z tymi charakterkami, to będą się kłócić tak często jak tylko możliwe, ale żeby tak od razu tydzień po ślubie?! Załamać się można. I jeszcze do tego, do końca sezonu będę musiała z nią wytrzymać pod jednym dachem, a jeśli oni się nie pogodzą, to w bonusie z jej załamaniem nerwowym. 
- KUBIAK! W TEJ CHWILI DO MNIE!- wparowałam do szatni i się wydarłam. 
Michał do mnie podszedł, a ja:
- Słuchaj mnie uważnie, bo drugi raz tego nie powtórzę. Jeszcze jedna taka akcja, a przysięgam, że razem z Iwoną ukręcimy ci ten pusty łeb. 
- Ale co ja...
- Zamknij się i słuchaj dalej- poparł mnie Winiar.
- Nie wyżywaj się na Angelice po meczach i w ogóle, powinieneś wiedzieć, że ma takie okresy kiedy po prostu nie wyrabia i po każdym słowie krytyki wypowiedzianym w jej kierunku, ona się załamuje i nie wychodzi z domu przez tydzień. Teraz ma taki okres, także skończ z tym i postaraj się w miarę szybko ją przeprosić- oznajmiłam, pożegnałam się z moim mężem i wróciłam do samochodu, w którym siedziała Angie z Olikiem.
- A gdzie to się było?- zapytała wesoło.
- Musiałam pożegnać mojego męża- zaśmiałam się.

*Perspektywa Angeliki* 

Daga wróciła, więc możemy wracać do Bełchatowa. Szczerze powiem, że miałam po tej kłótni chujowy humor, ale kiedy pobędzie się w towarzystwie takiego dziecka jak Oliwier przez 5 minut, świat od razu staje się piękniejszy. 
Po ok. 20 minutach Winiarska wjeżdżała autem do garażu.
- To ja wezmę Małego i zaniosę go do pokoju, a ty rób co tam chcesz- widziałam, że chciała zaprzeczyć, ale pokazałam jej ręką, żeby się nie odzywała. Zrobiłam to co miałam zrobić, poszłam do swojego tymczasowego pokoju i padłam na łóżko. Zasnęłam natychmiastowo, nawet się nie rozbierając. Nie miałam na to siły. 

                                                        ~*~

Witam moje dwie, najwierniejsze czytelniczki! <3 
Nie skomentuję tego co jest tam na górze, bo jest straszne. 
Jako prezent świąteczny ode mnie dostajecie to gunwo ten przecudowny rozdział XDD


Kochane, życzę wam wesołych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia oraz wszystkiego co się szczęściem zowie ;*****

środa, 27 listopada 2013

Rozdział III.

Sprawdźmy co się dzieje w szatni naszych Złotopolskich.

- DEEEEBILEEEEE!!!! Gdzie są moje rękawki?!?!!?- zapytał ten, który je nosi. Może zapomniał ich spakować po tym naszym weselu? 
- Paput.... Weź mnie nie załamuj, dobra? Na rękach je masz- powiedział Igła i przybił sobie facepalma.
- Dziękuuuuuuje!
- Michał, ty się dobrze czujesz? Może coś nie ten teges po weselu? 
- Czuję się znakomicie, jestem gotowy na mecz!

...

Na hali jesteśmy z Dagą już godzinę przed meczem, żeby "pogadać" jeszcze z naszymi mężami i trochę ich zmotywować, bo wszyscy dobrze wiedzą z jakim trudnym przeciwnikiem dziś gramy. Pokazujemy ochroniarzom nasze wejściówki i kierujemy się w stronę szatni, z której jak zwykle dochodzą do nas bliżej niezidentyfikowane odgłosy. Można było się tego spodziewać- pomyślałam.
- Wchodzimy na trzy- powiedziała Winiarska, na co tylko kiwnęłam głową w znaku zrozumienia.
- Jeden.... Dwa... Trzy... Czeeee... Oh my God! I'm sooo sorry! Hi Lipe!- krzyknęłam, po czym zamknęłam drzwi do szatni Kanarków.- Ale wtopa. 
- Hahaha, rzeczywiście, ale skąd mogłaś wiedzieć skoro jest tu napisane "Poland". 
- Chamstwo, normalnie chamstwo.
- Co za chamstwo?- pyta przechadzający się po korytarzu, nie wiem po kiego kija, Piter.
- Pituś, powiedz ty mi, dziecko drogie, dlaczego w szatni z podpisem "Poland" na drzwiach ulokowali się Brazylijczycy, hmmm?
- Aaaaa to! No my też nie byliśmy zadowoleni. Wchodzimy, a tu taki półnagi Vissotto. Wyobrażasz sobie nasze miny w tym momencie?
- Tak. Trochę zagubione i mówiące "Co wy kurwa robicie w naszej szatni zasrańcy!" 
- No lepiej tego ująć nie mogłaś- zaśmiał się siatkarz.- A teraz chodźcie, zaprowadzę was do szatni Brazylijców.

Półnagi Bartman, Rucek, który z podniecenia nie potrafi usiedzieć minuty na tej swojej dupie, wyjący śpiewający "Impossible" Winiarski, Igła kręcący wszystko i wszystkich, a pośród nich Anastasi, który nic sobie z tego nie robi. Przyzwyczaił się już do tego, że Polska kadra nie należy do tych normalnych. 
Kiedy drzwi się otwierają i wszyscy zobaczyli kogo przyprowadził Piotrek, zrobiło się cicho, ale tylko na momencik, bo potem rozemocjonowani dwumetrowcy rzucili się na dwie, biedne kobiety.
- Michał, zaraz mnie udusisz i będzie po twojej pięknej żonie- oznajmiłam Kubiakowi.
- Hahaha, jakiej tam pięknej- zaczął się ze mną przekomarzać.- Nie pasujesz do kogoś takiego jak ja brzydulo.
- Brzydulo? A co ja mam powiedzieć o tobie chłopie? Nie dość, że brzydki, to do tego niski- odgryzłam się.
- Też cię kocham- powiedział i delikatnie mnie pocałował. To samo obok robili Michał (XD) z Dagmarą.
- Dziewczyny, gdzie macie Oliwiera?- zapytał lekko przestraszony Winiar.
- Bawi się piłką na boisku i na ciebie czeka, także lepiej już tam do niego leć. 
- W sumie to wszyscy będziemy się zbierać na rozgrzewkę, bo zostało jakieś pół godziny.


Hala wypełniona po same brzegi, odśpiewany Mazurek Dąbrowskiego i pierwszy gwizdek. Gra w ogóle nam nie idzie. Na pierwszej przerwie technicznej, Brazylia prowadzi. Andrea jeszcze jest spokojny. Jeszcze. Pierwszą partię przegrywamy do 22. Druga także stracona, tym razem do 20. Teraz Andrea wydziera się na nich, lecą przekleństwa, to po włosku, to po angielsku. Ale naszych trochę to zmotywowało, bo trzeciego seta już wygraliśmy! "Jeszcze jest nadzieja!"- myślę. Niestety entuzjazm kibiców szybko wygasł, albowiem w czwartej partii usłyszeliśmy ostatni gwizdek sędziego, mówiący o wygranej naszego przeciwnika. 
Podanie sobie rąk pod siatką, jakieś smutne wywiady, w których wywodzą o tym co zrobili źle, co mogliby poprawić. I koniec. 

- Michał... MICHAŁ!- odwraca się i teraz patrzę w jego smutne oczy.- Kochanie, to był wasz pierwszy, ważny mecz w tym sezonie, nie ma co się...- nie dane było mi dokończyć, bo Misiu wpił się w moje usta.- A to za co?
- Za to, że jesteś i próbujesz mnie pocieszyć.
- Tylko?- pytam z zadziornym uśmieszkiem.
- Noooo i żebyś zamknęła tą swoją jadaczkę- powiedział, a ja się zaśmiałam. HUMOR OD RAZU LEPSZY!!! 

                           ~*~

No to tak. Pewną część tego rozdziału pisałam z termometrem pod pachą, także jeśli gdzieś na początku znajdą się błędy to z góry przepraszam. 
Zakończył się Puchar Wielkich Mistrzów, który nota bene czwarty raz wygrała Brazylia i tym samym zakończył się sezon reprezentacyjny ;______; 

Czy tylko ja zakochałam się w śmiechu Zaytseva? *_______*
Pozdrawiam ;*

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział II.

- "(...) So put on your best boys, and I'll wear my pearls..."- skończyłam śpiewać i zobaczyłam łzy w oczach praktycznie wszystkich zgromadzonych.- Ejjjj ludzie nie płaczcie, bo ja też zaraz zacznę.
- No przepraszam, ale ty wybrałaś sobie taką piosenkę- powiedziała z wyrzutem Dagmara. 
- To zaśpiewaj coś przy czym się dobrze zabawimy, hmm?
- Dawaj ten zasrany mikrofon- wyrwała mi go.- Wiedziałam, że mnie do tego zmusi, no kurna wiedziałam!- rzuciła jeszcze pod nosem, ale tak abym usłyszała.
- Też Cię kocham Daguś!
Weszła na scenę, podeszła do DJa Gumy i szepnęła mu coś na ucho, a on uśmiechnął się szyderczo. Zaczął szukać piosenki o którą poprosiła Daga, bo "zatopił" się w tym czym wybiera się piosenki, a już po chwili z głośników popłynęła melodia tak dobrze nam znanej piosenki. Wszyscy ruszyli na parkiet, włącznie ze mną. 
- Może być?- zapytała po występie.
- Zajebiście było- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, bo wszyscy bawili się świetnie.- A teraz na scenę zapraszamy Pana Winiarskiego! 
-Guma, wiesz co włączyć, prawda?- Paweł kiwnął głową, wszyscy inni się zaśmiali, a Michał popatrzył na nas z miną "Are you fucking kidding me?" Zagumny puścił to i Winiar zaczął swoje wokalne popisy..
Po skończonym, jakże udanym występie na scenę wszedł Igła, a potem pewnie inni, bo dalszej części nie widziałam.

- Może pojedziemy do domu, co ty na to?- zapytał mój mąż.
- Jak na lato- szepnęłam mu na ucho i pociągnęłam do wyjścia. Tam czekało na nas auto. Otworzyłam usta, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Misiek mnie pocałował. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do mojego miejsca zamieszkania.
Kiedy tylko zamknęłam drzwi Kubi zaczął mnie namiętnie całować. Owinęłam nogi wokół jego bioder i wolnym krokiem, po schodach szliśmy do mojej sypialni. W pokoju Michał ściągnął ze mnie suknię, a ja powolutku, troszkę go denerwując, jego garnitur. A tego co robiliśmy tej nocy, możecie się domyślić. 

Obudziłam się w miarę wypoczęta, obok faceta, którego kocham nad życie.  Nie chcąc go budzić, wyplątałam się z jego uścisku, ubrałam świeżą bieliznę, na to zarzuciłam szlafrok i zeszłam do kuchni, w której siedziała moja rodzicielka. Podeszłam do niej i cmoknęłam w policzek. 
- Cześć córcia, jak się spało?- zapytała, a ja się zaśmiałam.
- Wyśmienicie mamusiu!
- Czyli będę mogła się wnuków spodziewać?- po zadaniu przez nią tego pytania, przez przypadek wylałam na podłogę herbatę. Zajęłam się sprzątaniem, a mama dalej czekała na odpowiedź.
- Nie wiem mamo- spojrzałam na nią.- Się okaże- powiedziałam, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem. 
- A co tu tak wesoło?- ohoho teraz tata będzie się pytał jak mi noc minęła.- Córcia jak się...
- Zapytaj mamy.- ryknęłam, cmoknęłam go w policzek i ze śniadaniem dla mnie, Michała i naszych gości.
- Misiek, wstawaj kochanie! Mam śniadanie....
- Śniadanie?- wiedziałam, że zadziała.- Ale czy my nie mamy...
- Nie, bo będzie wywiad. Pójdę obudzić Michała z Dagą i zaraz wracam.
Nasi przyjaciele "mieszkali" sobie w pokoju obok i smacznie spali. 
Ale już nie długo. 
Bo do królestwa mojej siostry wkraczam ja. 
Ze szklanką wody. 
Będą źli. 
Ale wybaczą mi za to, że im śniadanie do łóżka przynoszę.
Wylałam na nich tą wodę.
Obudzili się ze skutkiem natychmiastowym.
- Co ty do cholery jasnej robisz?! 
- Budzę was- wyszczerzyłam się.- Przyniosłam wam śniadanie, leży na komodzie. Smacznego.

Kilka godzin później

- Nie rycz głupolu! Jadę teraz do Spały, ale zobaczymy się już za parę dni w Warszawie na meczu. A potem w Łodzi itd.- powiedział Dziku, a ja się zaśmiałam. Potrafił poprawić człowiekowi humor. Pocałowałam go na pożegnanie i poszłam jeszcze przytulić Winiara. Z Dagą jadę do niej, do Bełchatowa, bo stamtąd bliżej do Wa-wy, także żegnam też rodziców i wsiadam do samochodu.
- Paaaaaaa kochanie... Do piątku!- krzyknęłam przez okno, a mój Michał tylko pomachał, co miało znaczyć, że usłyszał i zrozumiał.

                           ~*~
Ten rozdział do najdłuższych nie należy i reszta także należeć nie będzie. 
Z tego miejsca pozdrawiam Karolinę i Julkę, które nie mogły się doczekać tego oto postu ;D 



piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział I.

- Michał?- zapytałam.
- Hmmm?
- A pamiętasz jak się poznaliśmy?
- Tego się nie da zapomnieć- zaśmiał się.
- Nooooo, czekamy.

- Kuźwa, no nie zdążę!- powiedziałam sama do siebie. Miałam na myśli autobus. Wychodziłam już z hali po meczu Jatrzębskiego, alee...- Jezu, przepraszam najmocniej!- wpadłam na takiego jednego Michała, znacie go? ;D
- Nie szkodzi- powiedział owy gracz.- Nic się pani nie stało?
- Nie, nic. Ale teraz niestety muszę się pożegnać, bo strasznie się spieszę. Jeszcze raz przepraszam i do widzenia- powiedziałam, po czym odeszłam.


- Cholera, wpadłaś na niego i się zakochał?

- Zamknij się i słuchaj- powiedział do Ignaczaka.

Uciekł. Jebany środek lokomocji. Do domu z hali mam jakieś dziesięć minut drogi, ale oczywiście jak na złość zaczęło padać. Ja to mam kurwa szczęście!- pomyślałam. Ale nagle przed oczami stanął mi ten sam facet na którego wpadłam.
- Może panią podwieźć?- zapytał.
- Nie trzeba, mam do domu 10 minut.
- Zanim dojdziesz do domu będziesz cała mokra, a jutro z łóżka nie wstaniesz. Wierz mi, wiem coś o tym-posłał mi taki uśmiech, od którego nogi mam jak z galarety.
- No dobrze- uległam.


- Do auta z nieznajomym, uuuuuuu.

- Orzełku, widzę, że humor dopisuje.
- A żebyś wiedziała.
- To teraz się zamknij i słuchaj dalej...

- Tak ogólnie to nie wiem jak masz na imię- powiedział.
- Angelika.
- A ja...- nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Tak wiem, jesteś Michał- usmiechnęłam się promiennie.
- Fanka?
- Gdybym nią nie była, to nie przychodziłabym na każdy wasz mecz. Kocham ten sport.
- A ulubio...-znowu przerwałam mu w pół zdania.
- Oooo, już jesteśmy- Michał zrobił skruszoną minę.
- Dasz mi swój numer? Chcę mieć z tobą kontakt- oznajmił, a ja nie zważając na to, że znam go od zaledwie 15 minut wpisuję swój numer kontaktowy do jego telefonu.

- Dzięki- i odjechał.

- Zostawił cię samą?- Daga nie dowierzała.

- A co miał zrobić z dziewczyną, która wpadła na niego w hali? Odwiózł ją do domu, bo zaczęło padać. Zrobił to z litości i tyle.
- Okeeeeej...

Wieczorem, kiedy kładłam się do łóżka, dostałam wiadomość. Numer nieznany. Michał?
"Słodkich snów ;*
                 M. xx"


- Suodko- powiedzieli wszyscy.

- Wiecie, że dalej mam tego sms-a?
- Really?- zapytał Żygadło.
- Really.- oznajmiłam i pokazałam wiadomość.
A moje kochane przyjaciółki: Daga, Natka i Iwona, jak zwykle nie umieją trzymać języka za zębami.
- A kiedy pierwszy raz się pocałowaliście?- ja przywaliłam sobie facepalma, a Kubi zaczął się śmiać wniebogłosy.
- Ile my jesteśmy razem?
- 2 lata.
- Daguś, Natuś, Iwonko, odpowiedź na wasze pytanie brzmi: 2 lata temu, na plaży w Pobierowie.

- Wiesz co Kubi? Romantycznie tu.
- I nie ma Zibiego- powiedział.
- Tak, to prawda- zaśmiałam się.
- Iiiiiii jest jeszcze jedna ważna sprawa.
- Mianowicie?
- Kocham Cię- powiedział po czym wpił się w moje usta. Jednak na chwilę przerwałam nasz pocałunek aby powiedzieć:
- Ja ciebie też kocham Miśku! Najbardziej na świecie!
- To teraz tak oficjalnie: Zostaniesz moją dziewczyną?
- Oczywiście, że tak!- po czym znowu zatopiliśmy się w naszych ustach.


- Kurrr... Nawet to pamiętasz- zaśmiał się my husband.

- Tego się nie da zapomnieć, głupku-powtorzyłam jego wcześniejsze słowa.
-PAMIĘTAM TO!!!- olśniło Bartmana.- Byliśmy wtedy w trójkę na wakacjach.
- Ja sama i dwa olbrzymy, ogarniacie?
Wszyscy, oprócz Miśka i Zbycha, wybuchnęli śmiechem.
- Ale wtedy oficjalnie zostałaś moją dziewczyną.
- Czemu się zgodziłam? Tego nie wiem i chyba nigdy się nie dowiem-powiedziałam żartobliwie.
- Żałujesz?- zapytał Michał.
- Ani trochę- oznajmiłam, po czym wpiłam się w jego usta.
- Andzia, stap plis.
- Zamknij się Winiarski! Pamiętaj, że śpicie U MNIE w domu, koło MOJEGO pokoju.
- Ja pierdole- Winiar i Daga powiedzieli jednocześnie, a reszta zaczęła się śmiać.- Dlaczego nam to robisz?
- Bo jesteście moimi przyjaciółmi- przesłodzony głosik i przytulas, to zawsze działa.
- Nienawidzę cię!!!
- Tak, ja też cię kocham- krzyknęłam już z parkietu.

niedziela, 14 lipca 2013

Prolog.

Jadę właśnie na ostatni mecz tegorocznej (2011/2012) PlusLigi, Jastrzębski Węgiel vs. Asseco Resovia Rezszów. Szczerze mówiąc, wolałabym obejrzeć go w telewizji, leżąc na kanapie, ale czego się nie robi dla tego mojego chłopaka.
Stałam na światlach, kiedy zadzwonił mój telefon:
- Tak, słucham?
- Jedziesz już?- uuuu Misiu się niecierpliwi.
- Będę z 5 minut.
- Ok. To do zobaczenia.
- Pa.- rozłączyłam się i rzuciłam telefon na siedzenie pasażera iż czerwone światło zmienilo się na zielone i mogłam jechać dalej.
Pod halą zaparkowałam (tak jak obiecałam) 5 minut później.
Zamknęłam moje Audi i do niej weszłam, przedtem pokazując bilet ochroniarzowi. Spotkanie zaczynało się za 20 minut, więc mogłam jeszcze chwileczkę porozmawiać z Michałem.
- Misiek!- krzyknęłam w jego kierunku.
- Jesteś.- wziął mnie w swe ramiona i okręcil wokół własnej osi, tak jak na filmach.
- No raczej! Nie mogłam przegapić jak moje kochanie pokonuje Mistrza Resovię!
- Wiesz co?
- No nie wiem, ale pewnie zaraz się dowiem.- powiedzialam z uśmiechem na ustach.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.- po tych słowach dostał buziaka.- A teraz już leć, bo cię wołają. Macie im skopać te rzeszowskie dupy, aaaaa i trzymam kciuki.

Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:2 dla gospodarzy! Jastrzębski Węgiel MISTRZEM POLSKI! Oczywiście dekoracja zawodników, duuuuuuuuuużo szampana, gratulacje itd., aale jedna rzecz przykuła moją uwagę, a mianowicie Michał stojący na środku boiska z mikrofonem w ręku. "Co ty knujesz?"- pomyślałam.
- Czy mógłbym prosić o chwilę uwagi?- kiedy wszyscy na hali ucichli, Misiek spojrzał na Ignaczaka i Bartmana, którzy kiwnęłi głowami i skierowali się w moją stronę.
- Igła, Zibi. Ja nigdzie z wami nie pójdę. Jakoś wam dzisiaj nie ufam.
- Sorry Angela, ale jak nie pójdziesz o własnych siłach, to my cię weźmiemy.
- Nie odważycie się.
- Tak? No to patrz.- powiedział Zibi, po czym podszedł do barierek i mnie "porwał"- A jednak cię wziąłem.
- A teraz ładnie mnie odstawisz.
- Chyba śnisz. Jeszcze byś uciekła.- oznajmił.
- Dobra Zibi, postaw ją tu, przedemną i daj jej już spokój.
- Tak jest szefie!- krzyknął i postawił mnie przed Dzikiem.
- Co ty Miśku, co knujesz, hmmmmmm?
- Angela.- powiedział i uklęknął na jedno kolano, a mnie momentalnie zachciało się płakać.- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- W tej chwili oczy wszystkich były skierowane na mnie, a kibice (dodatkowo) krzyczęli "Zgódź się!"
- TAK!- krzyknęłam. Michał zalożył mi piękny pierścionek, a potem wszyscy zaczęli do nas podchodzić i nam gratulować...

1 czerwca 2013r.
O godzinie 18 w Parafii św. Michała w Opolu ma się odbyć nasz ślub. Fryzurę i makijaż mam już dawno zrobiony, a wymarzona suknia ślubna okrywa moje ciało. Za chwilę wyjdę z domu i zmienię ostatecznie swój stan. Wyjdę za faceta, którego kocham najbardziej na świecie. Razem z Natalią dokonujemy ostatnich poprawek. Chwilę później do moich uszu dochodzi pukanie. Mówię ciche "Proszę" i do pokoju wchodzą moi rodzice. Dostrzegam wzruszenie w ich oczach, które zaczyna udzielać się także mi. Ale nie, nie będę płakać, bo makijaż mi się rozmarze. Chwilę rozmawiamy, po czym wszyscy wychodzą z pomieszczenia, zostawiając przyszłą panią Kubiak zaledwie na 5 minut. "Zawsze coś"-myślę sobie. Boję się. Cholernie się boję, że w ostatniej chwili się rozmyślisz i mi uciekniesz. Słyszę nadjeżdżający samochód, nie mija minuta, a ty już stoisz w progu.
- Witaj kochanie!- krzyczysz uradowany, po czym uciszasz swój piękny głos. Odwracam się w twoją stronę i widzę w twoich oczach zachwyt.- Angela, to ty?- potwierdzam kiwając głową.- Nie poznałem cię! Wyglądasz tak... pięknie.- mówisz, po czym wpijasz się w moje usta. Jednak szybko ci przerywam, a ty patrzysz na mnie jak na kosmitę.
- Halo halo, kochany! Całować będziemy się później. Teraz musimy wychodzić.- w zamian dostałeś buziaka w policzek.
- Wiesz co?
- No co?
- Kocham cię.- mówiąc to ciągniesz mnie za rękę i prowadzisz do samochodu
Stres zżera mnie od środka, a ty widząc to łapiesz mnie za rękę i mówisz "Damy radę", na co ja nikle się uśmiecham. Jednak nie było nam pisane w spokoju dotrzeć na ceremonię zaślubin (naszą wlasną). Samochód się zatrzymuje. Wychodzimy i zaczynamy się śmiać wniebogłosy. Zawodnicy Reprezentacji i JW uszykowali małe "siatkarskie przedstawienie".
- Chłopaki bez jaj! Ruszcie się, bo moja przyszła żona zaraz się rozmyśli!- mówisz, ale zaraz podchodzi do ciebie Andrea i wlepia ci żółtą karteczkę. Chcesz się wykłócać, ale Ziomek porywa mnie na środek drogi i zaczynamy tańczyć w rytm piosenki
- Już wam całkiem na mózg padło! Michał, zrób coś, bo się spóźnimy.
- Porywam przyszłą panią Kubiak.-mówi Winiar do Łukasza.
- Ale panowie! My za pół godziny bierzemy ślub!- krzyknąłeś, w czasie kiedy drugi Michał zamykał mnie w swoim samochodzie.
- Oddamy ci ją jak nam coś obiecasz i to wypijesz.- dali ci kieliszek czystej. Wziąłeś go i wypiłeś.- Grzeczny chłopczyk.
- Tylko bez takich. To co mam wam obiecać?
- Michale, obiecaj nam, że nigdy nie skrzywdzisz Angeliki Wesołowskiej, już za chwilę Kubiak.- mnie zatkało, ciebie zresztą też.
- Obiecuję. A teraz oddajcie mi żonę!- rozkazałeś.
- Nie. Ona jest teraz nasza.- powiedział Piter, ktory popijał kolorowego drinka na leżaku.
- Ale obiecaliście!- tupnąłeś nogą jak pięciolatek.
- Dobra Winiar! Wypuść ją!- powiedział Ignaczak.
- Nie ma tak! Ona też musi nam coś dać!- oznajmił Guma.
- Co chcecie?- zapytałam wychodząc z jeep'a Winiara, z jego drobną pomocą.
- Każdy dostanie po buziaku i jesteś wolna.
- Ustawiać się w kolejce!- zaśmiałam się.

Goście już w środku, ty i świadkowie też. Słyszę dźwięk dzwonków i melodii. Tata bierze mnie pod rękę i powoli prowadzi do ciebie. Wszycy są uśmiechnięci od ucha do ucha, no może oprócz mojej mamy i mnie- łzy same się cisną do oczu (wzruszenia oczywiście). Podchodzimy do ołtarza, tata podaje ci mą dłoń, którą całujesz. Stajemy pod wyznaczonym miejscem i ksiądz rozpoczyna Mszę Świętą. Pierwszy tekst czyta moja rodzicielka, która nie może opanować emocji, zaś drugi już twoja, która wydaje się być bardziej opanowana. Kapłan nakazał nam wstać i podejść do siebie. Posłusznie wykonujemy polecenie, by odbyć ceremonię zaślubin.
- Angeliko i Michale, czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Chcemy.
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Chcemy.
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?
- Chcemy.

Wszyscy zaczynają śpiewać kościelną pieśń. My natomiast odwracamy się w swoją stronę i podajemy sobie prawe dłonie, które kapłan wiąże końcem stuły. Odtąd nasze ręce, będą nierozerwalnie sobie towarzyszyły, pomagały i wspierały siebie nawzajem.
- Ja Michał, biorę ciebie Angeliko za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
-Ja Angelika, biorę ciebie Michale za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
- Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte ja, powagą Kościoła Katolickiego, potwierdzam i błogosławię, w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego.
- Angeliko, przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego.
- Michale, przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego.
Po wypowiedzeniu tych słów na naszych palcach widnieją obrączki, z grawerem: "Jesteś miłością mojego życia... 01.06.2013r. Angelika i Michał"
Wychodzimy z kościoła, w tle słychać marsz Mendelsshona. Tradycyjnie zostajemy obsypani ryżem. Odbieramy życzenia i prezenty, w postaci pieniędzy, które przekażemy fundacjii.
Zaraz po dojeździe do wynajętego lokalu,gdzie ma się odbyć nasze wesele, rodzice witają nas chlebem i solą. Bierzesz mnie na ręce, chociaż się sprzeciwiam i przenosisz przez próg. Nie słuchając żartów gości (;D) stawiasz mnie na środku parkiety. Pora na nasz pierwszy taniec. Namiętny pocałunek na początek i w rytm melodii stawimy wcześniej wyuczone kroki.

czwartek, 11 lipca 2013