- Rozmawiałaś z Winiarem?- zapytałam Dagę, po tym jak odłożyła telefon na stolik.
- Taaaa, jest trochę podłamany, ale z tego co mówił, to z Dzikiem jest znacznie gorzej. Powinnaś do niego zadzwonić.
- I dać mu wygrać? Nie ma mowy!
- Angela! Tu nie chodzi o tę waszą durną kłótnię! Z łaski swojej, rusz dupę, weź telefon i do niego dzwoń, bo inaczej marny twój los! Nie musicie się od razu godzić, powiedz mu po prostu coś miłego- powiedziała Dagmara, a ja po jej monologu, ruszyłam na górę, do pokoju po telefon. Ale zanim zdążyłam wybrać numer Michała, on sam zadzwonił.
- Taaaak?
- Cześć, masz może chwilkę?
- Właśnie miałam do ciebie dzwonić, także raczej mam- zaśmiałam się, a mój mąż mi wtórował.- Miśku...
- Najpierw ja- przerwał mi.- To nie jest rozmowa na telefon, ale ja już nie mogę dłużej czekać. Przepraszam cię. Przepraszam, za to, że jestem takim chamem i wyżywam się na tobie, kiedy tylko coś mi nie wyjdzie. Postaram się poprawić. Kocham Cię. Wybaczysz mi?- zapytał, a ja już miałam łzy w oczach. Tak, jestem bardzo uczuciowa, jakiś problem?!
- Oczywiście. Ja też cię kocham Misiu! A tak przy okazji, to nie martw się, są inne mecze do wygrania!- krzyknęłam do telefonu i usłyszałam jak mój mąż się śmieje.- Co się śmiejesz?! Ja miałam dzwonić tylko po to, żeby cię jakoś pocieszyć, a nie się godzić głupku!
- Wmawiaj sobie. Dobra Kotek, ja muszę kończyć. Zobaczymy się w Bydzi?
- Zobaczy się, bo nie wiem czy nie będę miała alergii na samochód w tym czasie.
- Hahaha, bardzo śmieszne! To pa Słonko, kocham i tęsknię.
- Ja też. Pa kochanie- skończyłam połączenie i wróciłam do Winiarskiej, która miała wymalowany na twarzy ten swój chytry uśmieszek.- Co się tak uśmiechasz?
- Bo się z nim pogodziłaś.
- Nie... Czy ty mnie podsłuchiwałaś?!
- W pewnym sensie. Bo on cię przepraszał przy całej drużynie i Winiar do mnie znowu zadzwonił i włączył na głośnomówiący, więc mogłam słuchać.
- Ty wredna małpo!! Ukatrupię cię kiedyś, przysięgam!
- I tak mnie kochasz!
Tydzień później, Bydgoszcz
- Moja wina, że takie korki są?!
- Moja wina, że ty zaspałaś i przed nimi nie zdążyłyśmy?!
- Pffff, przyznaję rację, zaspałam, ale ty cały poranek siedziałaś w łazience, nie zjadłaś śniadania, co jest?
- Nic, nie ważne.
- Dobra, wygrałaś- powiedziała zrezygnowana i zawiedzona tym, że niczego ze mnie nie wyciągnęła. Rzeczywiście ostatnimi dniami bardzo źle się czuję, ale przynajmniej od wczoraj wiem już czym to jest spowodowane.
- Jesteśmy!!! Teraz się pospiesz, bo zaczynają za.... JUŻ!!!
- Michaś!!! Gratulacje!!- wygrali, wygrali... 3:2 ! W końcu się przełamali.
- Dzięki. A wy z Dagą to się spóźniłyście czy może byliście w toalecie??
- Yyyyy... Ale to wszystko przez nią, bo ona zaspała, ja ją budziłam, ale wiesz jaka jest Winiarska...- nie dokończyłam, bo poczułam jego wargi na swoich.- Brakowało mi tego. P.S. Mam dla ciebie niespodziankę Kotku.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Taaaak, mnie też. Chodź do szatni, bo tam chłopcy czekają. Niespodzianka może chwilkę poczekać?
- Może. A na co ja wam tam, hmmm?
- Dawno cię nie widzieli- oznajmił z uśmiechem od którego miękną kolana.- A i Zibiego skurcz w łydce złapał, a Olek gdzieś zwiał- może na początku nie wspomniałam, ale fizjoterapeutką jestem i jeśli któregoś coś boli, a nie ma Olka albo Rafała to mnie wykorzystują, a z racji tego, że jestem na praktycznie każdym meczu, mają ku temu wiele okazji. Niestety, zawsze ulegam. W takich momentach moja asertywność chowa się do kieszeni.
- Prowadź, przecież Zbynio nie może czekać.
- Zbynio? Serio?- parsknął śmiechem Michał, wziął mnie za rękę i zaprowadził do szatni. Pierwsze co zrobiłam po wejściu tam, to:
- Chodź no tu Bartman, pokaż tę nieszczęsną nogę!!!
- CZEŚĆ, NAM TEŻ MIŁO CIĘ WIDZIEĆ!!!
- Też się cieszę, ale gdzie jest Zbyszek?
- Idę...
- SIEDŹ!
Po wymasowaniu łydki Ba(r)tmana, w końcu mogłam wyjść z tej cuchnącej potem szatni, przed którą czekała na mnie Dagmara z Oliwierem. Uffff, zdążyłam do niej napisać przed przyjściem Zibiego.
- Wracamy?
- Mhm...
- Angie, poczekaj! Chciałaś mi coś powiedzieć, a teraz uciekasz- krzyczał Michał. Stał w drzwiach szatni bez koszulki i dopiero co ubierał spodnie. Podeszłam tam i szepnęłam mu do ucha:
- Zostaniesz ojcem Miśku. Trzeci tydzień.
Tak szczęśliwego jeszcze nigdy go nie widziałam.
~*~
Przepraszam.
Dedykacja dla Karola, bo obiecałam jej ten rozdział już dawno, a jest dopiero teraz. Love youu <3
Do następnego.
Buziaki ;***
p.s. Udanych ferii ;D
Tak!W końcu się pogodzili. Zbynio,potrzebował pomocy XD
OdpowiedzUsuńBuziaki :**** Czekam na nexta :)
Zbynia złapał skurcz w łydce, trzeba było chłopakowi pomóc XD I musiałam ich pogodzić, bo w następnym rozdziale możesz się lekko zdziwić :**
UsuńNiekiedy nie ogarnelam kto co mowi ale ten rozdzial jest genialny <3
OdpowiedzUsuń